Ilu potrzeba świadków Jehowy…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Ilu potrzeba świadków Jehowy żeby zmienić żarówkę?
    Nie wiem, jeszcze nigdy nie wpuściłem ich do domu.

    Ilu potrzeba biskupów katolickich żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego. Biskupi katoliccy niczego nie zmieniają.

    Ile potrzeba goryli żeby zmienić żarówkę?
    Jednego. I od cholery żarówek.

    Ilu potrzeba Kalifornijczyków żeby zmienić żarówkę?
    None of your fuckin business and have a nice day.

    Ilu potrzeba programistów żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego, bo to sprawa hardware’u.

    Ile potrzeba kobiet żeby zmienić żarówkę?
    Zmienić na co?

    Ilu prawdziwych mężczyzn potrzeba żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego, prawdziwy mężczyzna ciemności sie nie boi.

    Ilu psychiatrów potrzeba, by zmienić żarówkę?
    Tylko jednego, ale Żarówka musi chcieć się zmienić.

    Ile potrzeba żarówek żeby zmienić prezydenta?
    Jedna. O ile zawiera napalm.

    Ilu potrzeba mafiozów żeby zmienić żarówkę?
    Trzech. Jeden zmienia, drugi pilnuje, a trzeci likwiduje świadków.

    Ilu potrzeba wędkarzy żeby zmienić żarówkę? Pięciu, ale żebyś widział
    jaka to byla żarówka! Taaaaaka! Nas pięciu ledwo ja uniosło!

    Ilu potrzeba Niemców żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego. To robota dla gastarbeitera.

    Ilu potrzeba pesymistów żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego. To strata czasu. Nowa i tak na pewno nie będzie działać.

    Ilu potrzeba optymistów żeby zmienić żarówkę?
    Żadnego. Stara za chwile zacznie działać.

    Ilu potrzeba pracowników Microsoftu żeby zmienić żarówkę?
    Spaliła sie? Pewnie używałeś niestandardowej oprawki.

    Ilu potrzeba cyrkowców żeby zmienić żarówkę?
    Czterech. Jeden zmienia, a trzech krzyczy: tadaaaaaaaam!

    Ilu specjalistów SEO potrzeba, żeby zmienić żarówkę oświetlenie
    światło żarówka zamiana tanio.

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:


W zeszłym tygodniu byłem na spotkaniu…

W zeszłym tygodniu byłem na spotkaniu VIP-ów w Seattle. W salonie spostrzegłem Billa Gatesa siedzącego na kanapie i pijącego koniak. Byłem umówiony na spotkanie z bardzo ważnym klientem, który przyleciał do Seattle razem ze mną, ale trochę się spóźniał. Będąc śmiałym facetem, podszedłem do Gatesa i przedstawiłem się. Wyjaśniłem mu, że przeprowadzam bardzo ważny interes i dodałem, jak bardzo by mi pomogło, gdyby podszedł do mnie, kiedy będę z klientem i powiedział do mnie: „Cześć, Krzysiu”. Zgodził się. 10 minut później, kiedy rozmawiałem z klientem, poczułem klepnięcie w ramię. To był Bill Gates. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
– Cześć, Krzysiu, jak leci? – zapytał.
A ja na to:
– Odpieprz się, Bill, mam spotkanie.

 
ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »