Mówi ojciec do syna…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Mówi ojciec do syna:
    – Synu, znalazłem ci wspaniałą kandydatkę na żonę!
    – Ale tato… sam potrafię znaleźć sobie dziewczynę… kto to jest?
    – To córka Kulczyka!
    – Suuuper! Trzeba było tak od razu!
    Ojciec udaje się do Kulczyka na rozmowę:
    – Dzień dobry Panu! Wydaje mi się, że znalazłem doskonałego kandydata na męża Pańskiej córki!
    – Wie Pan… ale ja nie szukam męża dla mojej córki…
    – Ależ to wiceprezes Orlenu.
    – Cudownie! To zmienia postać rzeczy!
    Następnie ojciec udaje się do prezesa Orlenu:
    – Witam Pana Panie prezesie! Przychodzę z dobrą nowiną – mam idealnego kandydata na wiceprezesa w Pańskiej firmie.
    – No tak.. Ale ja nie szukam nikogo na tę posadę.
    – Jest Pan pewien?! To zięć Kulczyka!
    – Ooo! Chyba, że tak!

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

Policjant zamknął się w komórce…

Policjant zamknął się w komórce i przez kilka dni rozbierał swój nowo kupiony samochód na części. Żona się pyta:
– Po co to robisz?
– Poprzedni właściciel powiedział mi, że włożył w niego 20 tysięcy!

 

W kominku płonie płomień…

W kominku płonie płomień. Przed kominkiem, na bujanym fotelu siedzi dziadunio. Wokół dziadunia siedzą wnuczęta i słuchają jego historii:
– Jak byłem młody, pojechałem na safari. Niestety, zepsuł mi się samochód. Wziąłem strzelbę, i zacząłem przemierzać sawannę pieszo. Nagle z wysokiej trawy wyskakuje na mnie lew. Mierzę do niego z karabinu, strzelam… Niestety karabin nie był nabity. No to ja zaczynam uciekać. Lew coraz bliżej. Dobiegam do wielkiego baobabu. Odwracam się, widzę, że lew jest coraz bliżej. Gdy był tak blisko, że widziałem jego ślepia, lew wyskoczył. Zesrałem się…
– Nic nie szkodzi dziadku – odpowiadają wnuczęta – każdy w takiej sytuacji by się zesrał.
– Nie, nie wtedy. Teraz się zesrałem.



Przychodzi chłopak do spowiedzi…

Przychodzi chłopak do spowiedzi:
– Proszę księdza uprawiałem s*ks oralny.
– O ciężki grzech. A z kim?
– Nie mogę księdzu powiedzieć.
– Może z Kryśką od Zarębów?
– Nie.
– A może z Kaśką od Kowali?
– Nie.
– Powiedz, bo rozgrzeszenia nie dostaniesz!
– No naprawdę nie mogę proszę księdza.
– To może z Zośką od Nowaków?
– Nie.
– Idź, nie dam Ci rozgrzeszenia.
Wychodzi chłopak z kościoła – czekają na niego kumple:
– I co? Dostałeś rozgrzeszenie?
– Nie. Ale namiarów parę mam.

ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »