- Ładowanie...
-
Przewijaj obrazki palcem w lewo
Na czterdziestą rocznicę ślubu dwoje staruszków wybrało się do swojej
ulubionej kawiarenki. Usiedli przy stoliku i zaczęli prowadzić rozmowę.
– Pamiętasz kochanie, to tutaj zaprosiłeś mnie ponad 40 lat temu było
tak wspaniale.
– A ty pamiętasz jak było wspaniale, kiedy po wyjściu stąd poszliśmy w
stronę parku? Kiedy mijaliśmy ogrodzenie, nagle wzięła mnie taka
chcica, oparłaś się o płot a ja Cię zer.żnąłem.
– Tak, pamiętam, a może by to powtórzyć? Ja jeszcze mogę, a Ty?
– Ja też, chodźmy szybko, bo już zaczynam się podniecać.
Po tych słowach niemal wybiegli z kawiarenki. Całą rozmowę usłyszał
przypadkiem chłopak siedzący przy sąsiednim stoliku. Pomyślał sobie, że
ciekawie będzie zobaczyć czy faktycznie dwoje staruszków odważy się uprawiać s*ks w parku. Poszedł za nimi i oto co zobaczył. Babcia podwinęła spódnicę i ściągnęła majtki, dziadek nawet nie fatygował się ze ściąganiem czegoś tylko rozpiął rozporek, oparł babcię o płot i ostro zabrał się do roboty. Na to co nastąpiło potem, chłopak znał tylko jedno określenie: rżni.ęcie stulecia. Nie widział nigdy czegoś podobnego na filmie, żaden znajomy o czymś takim mu nie mówił no i nie znał tego z własnych doświadczeń. Dziadek posuwał babcię wręcz w fenomenalnym, iście olimpijskim tempie, tempie którego nikt by chyba nie wytrzymał. Byłby to niewątpliwie sprint gdyby nie fakt, że dziadek pracował przez niemal godzinę nie przestając nawet przez sekundę i ani razu nie zwalniając tempa. Tyłek mu chodził niewiele wolniej niż kolibrowi skrzydełka. Dopiero po ok.godzinie zmęczenie
kochankowie opadli na ziemię i ciężko oddychali przez kolejną godzinę.
– Jaki jest jego sekret, gdybym ja tak posuwał to nie miałbym
najmniejszego problemu z kobietami, muszę poznać jego sekret – pomyślał sobie chłopak, zebrał się na odwagę i podszedł do wycieńczonej pary:
– Przepraszam pana najmocniej – powiedział – ale musze poznać pana sekret. Jeśli potrafi pan tak ostro uprawiać s*ks w tym wieku, to 40 lat temu musiał być pan wręcz niesamowity!
– Synu. 40 lat temu ten pier.^%$lony płot nie był pod napięciem… - Ładowanie...
Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio…
Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio… Matka oficjalnie podczas porodu umarła… Lecz nieoficjalnie tylko lekarz znał przyczynę śmierci – szok związany z tym co zobaczyła: Jasio w pępku miał… złotą śrubkę. Ojciec zareagował na „złotą śrubkę” nad wymiar łagodnie. Oczywiście chodził z Jasiem (jeszcze w wieku niemowlęcym) do wszystkich możliwych specjalistów, jednakże nikt nie mógł mu odpowiedzieć: po co ta złota śrubka… Spróbował zatem pogodzić się z faktem… Jasio po raz pierwszy zwrócił uwagę na swoją „inność” w przedszkolu. Pewnego dnia zauważył, że inne dzieci nie mają złotych śrubek w pępku… Podszedł zatem do swojej pani wychowawczyni pytając – Plose pani, cemu ja mam zlotom ślubke w pempku? – Jasiu – nie mam pojęcia! – Ale jesteś normalnym chłopczykiem, nie martw się!
I tak żył Jasio wyśmiewany przez wszystkim, przez cały czas zadając sobie to pytanie: Na cholerę mi ta śrubka w pępku… Swoją pierwszą miłość musiał mocno upić, żeby nie zmieniła zdania, gdy to podczas jednej z imprez zechcieli spędzić noc w sypialni rodziców… Nadszedł czas liceum, Jasio już wtedy wiedział, jaki profil klasy go interesuje: biologiczna. Wtedy też, wraz ze swoim Panem Profesorem badali dokładnie pochodzenie złotej śrubki… Nadszedł czas matury (którą Jasio, rzecz jasna, zdał bez najmniejszych problemów), a oni nadal nie mogli znaleźć odpowiedzi na pytanie: CO TO ZA ZŁOTA ŚRUBKA!!!
Studia Jasio sobie obrał medyczne… Wraz z najlepszym profesorem na wydziale studiowali budowę złotej śrubki… Przeprowadzali badania, eksperymenty, jednakże nijak nie mogli pojąć przeznaczenia i zastosowania owej złotej śrubki….
W końcu profesor zaproponował Jasiowi udział w międzynarodowej konferencji medycznej, która co 4 lata gromadzi najlepsze i największe światowe sławy lekarskie. Jednakże od razu zaznaczył: niektóre badania mogą być bolesne… Poza tym nie wiadomo, jakie będą skutki uboczne…
Oczywiście Jasio postawił wszystko na jedną kartę – „jeśli tak ma być, to niech tak będzie! Ja po prostu muszę wiedzieć: NA CO MI TA ŚRUBKA!”
Badania trwały długo, na szczęście obeszło się bez skutków ubocznych (oprócz czasowego niedowładu prawej ręki), wyniki badań zostały przedstawione ostatniego dnia konferencji….
Wyniki badań nie przyniosły żadnego rezultatu… I tak właśnie Jasio pozostał na lodzie! Cała medycyna, cała nauka, nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie: NA CHOLERĘ JASIOWI TA ZŁOTA ŚRUBKA W PĘPKU?!
Zrozpaczony Jasio zapijał się tanim whisky w półmroku pokoju, który wynajmował wraz z innymi kolegami ze studiów… Mógł pogodzić się ze śrubką, ale nie darował sobie tego, że nadal nie zna jej przeznaczenia!!
Ostateczne poszedł do ostatniego miejsca, gdzie może dowiedzieć się prawdy: do kościoła….
Ksiądz, bardzo zaciekawiony, próbował studiować w starych manuskryptach o złotych śrubkach, przeszukiwał najstarsze księgi i pisma z najstarszych bibliotek, a nawet wystosował pismo do papieża (dokumentując słynną złotą śrubkę foitografiami)… Zero odzewu… Nie wiadomo, co to jest, na co to jest, do czego to służy….
Ostatnią odpowiedzią, która dobremu księdzu przyszła do głowy (jako pokrzepienie serca młodego chłopaka), było: – Jasiu – oddaj swoją duszę Bogu, oddaj swoje serce Bogu, a wyjawi On przed Tobą prawdę…
Jasio oczywiście zastosował się do rady księdza, wyprowadził się na pustkowie, i tam w biedzie medytował… przez pełne 30 lat życia…. Żył w biedzie i nędzy, całkowicie odrzucił świat materialny, rozkosze cielesne, na rzecz poznania prawdy: NA CHOLERĘ MU TA ŚRUBKA?!
No i umarł… Młodo, bo w wieku 60 lat… Oczywiście w nieświadomości…
Poszedł Jasio do Nieba, a tam święty Piotr. Podchodzi do niego i mówi: – Proszę – całe życie poświęciłem poznaniu prawdy, poruszyłem wszystko, co mogłem, by się dowiedzieć, zrezygnowałem z całego świata, który mogłem zdobyć, bo chciałem znać prawdę – do czego służy ta złota śrubka, co mam ją w pępku?
Święty Piotr wyjął złoty śrubokręt, odkręcił złotą śrubkę i Jasiowi odpadła dupa…
Teść wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi…
Teść wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi w oknie domu smutnego zięcia.
Teść pokazuje jeden kciuk „up”, na co zięć z okna obydwa. Wtedy teść z pytającą miną robi „węża” ręką, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na co teść wali się w klatkę pięścią, a zięć masuje dłonią po brzuchu i obydwaj znikają.
Tłumaczenie poniżej:
T: Mam flaszkę!
Ź: To mamy dwie!
T: Żmija w domu?
Ź: Są obie
T: To co, pijemy na klatce?
Ź: Nie, na śmietniku!
Panie doktorze, mam biegunkę…
Panie doktorze, mam biegunkę!
– Zapiszę panu czopki.
Po kilku dniach:
– Panie doktorze, nic nie pomogło!
– To ja zapiszę panu jeszcze jedno opakowanie!
Po następnych kilku dniach:
– Panie doktorze i tym razem nic nie pomogło! Proszę o jeszcze jedną receptę!
– Do cholery, czy pan te czopki żre?!
– A co?! Może mam je sobie do dupy wsadzać?!
Lekcja historii, rozmowy na temat II Wojny Światowej…
Lekcja historii, rozmowy na temat II Wojny Światowej. Pani pyta dzieci czy ktoś z ich rodziny żył w tym okresie. Zgłasza się Małgosia:
– Moja babcia była łączniczką!
– O, dobrze Małgosiu, piątka. Ktoś jeszcze? – odpowiada pani.
Zgłasza się Stasiu.
– Mój dziadek służył w SS!
– Ooo, nie wolno tak mówić Stasiu. Jedynka! Ktoś jeszcze?
Zgłasza się Jasio.
– Ja! Mój dziadek służył w AK.
– Brawo Jasiu, wspaniały dziadek. Piątka.
Potem dzieci rozmawiają na przerwie.
– Twój dziadek naprawdę służył w SS? – Jasio
– Pewnie, Szare Szeregi. A twój w AK?
– Tak, Auschwitz Kommando.