Żołnierz wrócił do domu po misji…

Żołnierz wrócił do domu po misji, nie jadł, nie pił, tylko od razu pognał do sypialni, aby spędzić upojną noc z żoną. Nad ranem Jasiu zagląda do sypialni i speszony szybko cofa się do korytarza:
– Nie bój się, Jasiu. Wchodź śmiało! To ja, tatuś! – tłumaczy żołnierz.
– Tak, tak… – mówi nieśmiało chłopiec. – Wszyscy tak mówią…

Do mózgu dochodziły wieści z różnych organów…

Do mózgu dochodziły wieści z różnych organów, że coś jest nie tak, więc zwołał walne zgromadzenie, aby omówić ten problem.
– Witam wszystkich! Czas na prośby, skargi, zażalenia. Mówcie!
Pierwsze odezwały się nerki:
– Szanowny mózgu, prosimy o tydzień urlopu. Nasz pan ciągle coś pije, a my już nie możemy wytrzymać, padamy z wycieńczenia!
– Macie moją zgodę – odparł mózg. – Tydzień urlopu. Kto następny?
Odezwała się wątroba:
– Ja też już nie mogę, facet ciągle chla gorzałę i ja wysiadam. Proszę o 10 dni urlopu.
– Proszę bardzo – zadecydował mózg. – Kto następny?
Odzywają się płuca:
– My prosimy o 2 tygodnie wolnego, bo nasz pan ciągle pali i pali. Ledwo dychamy od tego dymu, ledwo ciągniemy.
– Wyrażam zgodę – odparł mózg. – Czy ktoś jeszcze?
W tym momencie rozległ się ledwo słyszalny głosik:
– Ja też! Ja też poproszę o 2 tygodnie urlopu!
– Może byś chociaż wstał i się przedstawił! – krzyknął mózg.
– Gdybym mógł stać, to nie prosiłbym o urlop!

Policjant wysłał swoją żonę i dziecko na wakacje nad morze…

Policjant wysłał swoją żonę i dziecko na wakacje nad morze. Po tygodniu dołączył do nich. Chciał szybko uprawiać s#$ks ze swoją żoną.
– Nie, kochanie, nie możemy, dziecko patrzy.
– Masz rację, chodźmy na plażę.
Po chwili uprawiają s%$ks na pustej plaży. Nagle pojawia się policjant.
– Natychmiast włóżcie swoje ubranie, wstydźcie się, nie możecie tego robić publicznie!
– Racja – powiedział mąż – to był moment słabości. Nie widzieliśmy się przez tydzień. Widzisz, jestem policjantem i byłoby bardzo dziwnie, gdybyś mnie ukarał.
– Nie martw się, jesteś kolegą po fachu i to jest Twój pierwszy raz. Ale już trzeci raz w tym tygodniu złapałem tę szmatę uprawiającą s^%ks na plaży i tym razem zapłaci.

Idzie sobie prezes banku ulicą…

Idzie sobie prezes banku ulicą, stoi żebrak i mówi:
– Dzień dobry, panie prezesie.
– Dzień dobry, pan mnie zna?
– Tak, pracowałem kiedyś u pana w banku, ale mnie pan zwolnił. Prezes idzie dalej, widzi kolejnego żebraka.
– Dzień dobry, panie prezesie.
– Dzień dobry, pan też mnie zna?
– Tak, pracowałem kiedyś u pana, ale mnie pan zwolnił.
Idzie prezes dalej, widzi kolejnego żebraka szperającego w śmietniku.
– Dzień dobry, panie prezesie.
– Pana też zwolniłem?
– Nie, ja jeszcze u pana pracuję, tylko mam teraz przerwę na lunch.

Polub nasz Fanpage z Dowcipami:

Starsza kobieta zaczepia chłopaka…

Starsza kobieta zaczepia chłopaka w tramwaju.
– Ty to chyba jesteś Chińczykiem?
– No chyba pani żartuje.
– Eee, na pewno jesteś Chińczykiem.
– Nie, proszę pani.
– A może twoja mama jest Chinką?
– Nie, proszę pani, mój ojciec też jest Polakiem.
– Mimo wszystko, ty chyba jesteś Chińczykiem.
– W porządku – niecierpliwi się chłopak – jestem Chińczykiem.
– No proszę! A wcale na Chińczyka nie wyglądasz.

Zobacz następną stronę
1 3 4 5 6 7 272
Zapraszamy do polubienia naszego fanpaga z Dowcipami: Publikujemy najlepsze Dowcipy i Kawały ze strony!