Mąż wyjechał w delegację, a żona postanowiła zrobić mu…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Mąż wyjechał w delegację, a żona postanowiła zrobić mu niespodziankę i kupiła nowiutką szafę do ich wspólnej sypialni.
    Przyjechała ekipa, zmontowała szafę.
    Po jakimś czasie obok domu przejeżdżał tramwaj i szafa się złożyła.
    Zdesperowana kobieta dzwoni do firmy i tłumaczy co się stało. Przyjeżdża ekipa montuje szafę i dzieje się tak kilka razy.
    Przy kolejnym razie kierownik ekipy monterskiej mówi:
    – Wie pani co, muszę wejść do szafy i zobaczyć od środka co się dzieje.
    Wchodzi do szafy. W tym momencie wraca mąż i wchodząc do sypialni krzyczy z zachwytem:
    – Kochanie cóż za wspaniała szafa. I otwiera drzwi od szafy, a gość ze środka:
    – Wal pan w ryj, bo i tak nie uwierzysz, że na tramwaj czekam.

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

Żona wróciła dziś ze sklepu ze skrzynka piwa…

Żona wróciła dziś ze sklepu ze skrzynka piwa, kartonem wódki, ośmioma butelkami whisky i dwoma bochenkami chleba. Pytam zdziwiony:
– Mamy jakąś imprezę?
– Nie.
– Więc po co nam dwa chleby?



W kominku płonie płomień…

W kominku płonie płomień. Przed kominkiem, na bujanym fotelu siedzi dziadunio. Wokół dziadunia siedzą wnuczęta i słuchają jego historii:
– Jak byłem młody, pojechałem na safari. Niestety, zepsuł mi się samochód. Wziąłem strzelbę, i zacząłem przemierzać sawannę pieszo. Nagle z wysokiej trawy wyskakuje na mnie lew. Mierzę do niego z karabinu, strzelam… Niestety karabin nie był nabity. No to ja zaczynam uciekać. Lew coraz bliżej. Dobiegam do wielkiego baobabu. Odwracam się, widzę, że lew jest coraz bliżej. Gdy był tak blisko, że widziałem jego ślepia, lew wyskoczył. Zesrałem się…
– Nic nie szkodzi dziadku – odpowiadają wnuczęta – każdy w takiej sytuacji by się zesrał.
– Nie, nie wtedy. Teraz się zesrałem.



Przychodzi chłopak do spowiedzi…

Przychodzi chłopak do spowiedzi:
– Proszę księdza uprawiałem s*ks oralny.
– O ciężki grzech. A z kim?
– Nie mogę księdzu powiedzieć.
– Może z Kryśką od Zarębów?
– Nie.
– A może z Kaśką od Kowali?
– Nie.
– Powiedz, bo rozgrzeszenia nie dostaniesz!
– No naprawdę nie mogę proszę księdza.
– To może z Zośką od Nowaków?
– Nie.
– Idź, nie dam Ci rozgrzeszenia.
Wychodzi chłopak z kościoła – czekają na niego kumple:
– I co? Dostałeś rozgrzeszenie?
– Nie. Ale namiarów parę mam.


ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »