Pewien facet, trochę już starszy, zaczynał mieć zaniki…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Pewien facet, trochę już starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci. Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u niego w domu zaczął opowiadać, że teraz leczy się u takiego dobrego lekarza, na to goście, że też by chcieli i jak się ten lekarz nazywa:
    – No właśnie miałem na końcu języka… Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy…
    – No był, Homer. To co, ten lekarz ma na nazwisko Homer?
    – Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w starożytności, które próbowali zdobyć…
    – No tak, zdobywali Troje. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy?
    – Nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny…
    – Agamemnon?
    – O o o! No i on miał brata…
    – Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem??!!?
    – Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene… jak mu tam, uprowadził żonę.
    – Aaaa, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
    – Nieeeee! Nie! Ta żona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?
    – Helena.
    – No właśnie, Helena! Helenkaaaaaaaaa – woła do żony w kuchni – jak się nazywa ten mój lekarz????

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża pobliską…

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża pobliską drogą nowoczesnym samochodem ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku. Po wyjściu z samochodu pyta:
– Baco, co tu robicie? Wypasacie owce?
– Tak, panocku…
– A baco, jak wam powiem ile macie tych owiec dokładnie, to dacie mi taką jedną, do upieczenia?
– Dobrze, panocku, domy…
Przyjezdny wrócił do samochodu, wziął laptopa, telefon satelitarny, połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity, przetworzył, popracował chwile nad programem, który mu to policzył, i mówi:
– Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.
– Dobrze panocku…, to wybierzcie sobie jedną.
Przybysz wybrał sobie jedną, ładną, białą; Baca mówi:
– Panocku, a jak ja wom powim, kim wy jesteście, to oddacie mi ją…?
– Dobrze, oddam.
– No panocku, to wy jesteście konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.
– A skąd to wiecie, baco!?
– Ano tak: jeździcie drogimi samochodami, pchacie się gdzie was nikt nie prosi, zabieracie biedniejszym od wos i nic wiecie o mojej pracy! Oddajcie mi mojego psa!!!



Jasiu spóźnia się pół godziny…

Jasiu spóźnia się pół godziny na lekcję języka polskiego. Nauczycielka pyta się go:
– Jasiu, dlaczego się spóźniłeś?
– Bo napadł na mnie groźny bandyta z pistoletem w ręce!
– To straszne! – mówi nauczycielka – I co było potem ?
– Potem zabrał mi zeszyt z zadaniem domowym!



Małe miasteczko, obok siebie mieszka…

Małe miasteczko, obok siebie mieszka dwóch myśliwych. Po każdym polowaniu jeden targa zawsze do domu niedźwiedzia, drugi przeważnie nic. Koleś w końcu nie wytrzymał i poszedł zapytać sąsiada o co chodzi z tymi niedźwiedziami, kolega nie chciał zdradzić tajemnicy, ale umówili się na drugi dzień na wspólne polowanie. Wyruszyli rano, specjalista od niedźwiedzi zabrał ze sobą psa – Pimpusia. Idą przez las, nagle zauważyli niedźwiedzia siedzącego na drzewie. Ten od Pimpusia mówi:
– Teraz uważaj, ja wchodzę na drzewo, strącam niedźwiedzia, a Pimpuś zar*cha go na śmierć.
Drugi na to:
– Dobra stary, tylko po co nam w takim razie strzelby?
– Po to, że jakby się zdarzyło, że niedźwiedź strąci mnie, to od razu zastrzel Pimpusia.



Pewnego Bożego Narodzenia…

Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej corocznej podróży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy…
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, ze może nie zdążyć… Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej… Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, że elfy ukryły cały alkohol i nic nie było do wypicia… Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł wiec po szczotkę, ale okazało się, że myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona… I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi… Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał:
– Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień?
Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym ją wsadził?

I stąd wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki…

ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »