Rynek dużego miasta…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
    – Hej, kolego!
    Nieco dalej ktoś odwraca głowę
    – Kto, ja?
    – Tak, ty…
    – Nie jesteśmy na \”ty\”!
    – O, sory, kolego
    – Nie jestem twoim kolegą!
    – Słuchaj przyjacielu..
    – Ani przyjacielem!
    – Posłuchaj mnie gościu…
    – Nie jestem żadnym \”gościem\”!!
    – No to jak mam…
    – \”proszę pana\”
    – Ok, więc proszę…
    – … \”szanownego\”
    – Dobra, k…., a więc: Proszę szanownego pana…
    – Dobrze, dobrze….
    – Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
    – Tego, który wsiada na motor?
    – Tak, właśnie tego
    – Widzę
    – No więc, chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy \”kolego\” – on akurat o.p.i.e.r.d..a.l.a.ł wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co.

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

Stoją dwa duchy przed cmentarzem…

Stoją dwa duchy przed cmentarzem i patrzą BMW. Jeden do drugiego:
– Jedziemy?
Drugi:
– No! – i znika gdzieś na chwilę. Po chwili się pojawia z tablicą nagrobkową.
– Po co ci to?
– Bez dokumentów nie można prowadzić!



Policjant zaczaił się przy barze…

Policjant zaczaił się przy barze, aby przyłapać jakiegoś kierowcę na prowadzeniu samochodu po pijanemu. Kiedy bar już pustoszał, zobaczył mężczyznę, który zataczając się poszedł w kierunku parkingu. Potknął się o krawężnik, po drodze usiłował się dostać do pięciu samochodów, zanim trafił do swojego. Dłuższą chwilę grzebał przy stacyjce. Wszyscy kierowcy zdążyli już odjechać, zanim udało mu się uruchomić silnik. Policjant szybko wyskoczył z kryjówki i kazał mu dmuchnąć w balonik. Ze zdumieniem zauważył wynik 0.0.
– Jak to możliwe?! – pyta
– Dzisiaj mnie wyznaczyli na podpuchę…

 

– Panie doktorze – żali się facet s*ksuologowi…

– Panie doktorze – żali się facet s*ksuologowi. – Moja żona zupełnie straciła zainteresowanie s*ksem.
– No tak… Dam panu takie pastylki, które działają na kobiety. Proszę niepostrzeżenie wrzucić jedną do napoju.
Wieczorem, kiedy żona poszła po kolację, mąż wrzucił pastylkę do filiżanki żony. Czeka, czeka i nic. Żadnej reakcji. Zaproponował więc wino, wrzucił żonie do kieliszka drugą pastylkę, a sam też postanowił łyknąć jedną. Położyli się spać. Nagle żona zaczyna się przeciągać i mruczy namiętnie:
– Misiu, jak ja potrzebuję mężczyzny…
Mąż przerażony, bo dzieje się z nim coś niedobrego, szepcze:
– O rany, ja też…

ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »