– Tato, kup mi rowerek!…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    – Tato, kup mi rowerek!
    – Rowerek… Syneczku, olej rowerek. Poczekaj, niedługo będziesz mógł jeździć na motorowerku, nie wolisz motorowerka?
    – Jasne, tato!
    …Minęło trochę czasu…
    – Tato, kup mi motorowerek!
    – Synu, motorowerki są da wieśniaków, poczekaj roczek, kupimy skuterek, nie wolałbyś skuterka?
    – Super, tato, jasne, że wolę!
    …Minęło trochę czasu…
    – Tato, kup mi skuterek
    – Ech, synu, skuterki są dla ciot, poczekaj dwa latka dostaniesz motor! Motor! Nie chcesz motoru?
    – Tak! Tak! Chcę!
    …Minęło trochę czasu…
    – Tato, co z moim motorem?
    – Synu, powiem szczerze, jest sens kupować motor skoro za rok będziesz już mógł prowadzić samochód? Prawdziwą brykę! Hę? HĘ?
    – Jasne, tato…
    …Minęło trochę czasu…
    – Tato, kup mi auto…
    – Auto? Po ch%$#rę ci auto, jak ty nawet na rowerku jeździć nie umiesz…

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:


Rozsypała się sól…

Rozsypała się sól – będzie kłótnia.
Rozsypał się cukier – na zgodę.
Rozsypała się kokaina – będą wizje.
Upadł widelec – ktoś przyjdzie.
Upadło mydło – oczekuj nieoczekiwanego.
Jaskółki nisko latają – będzie deszcz.
Krowy nisko latają – rozsypała się kokaina.
Pękło lustro – będzie nieszczęście.
Pękł rozporek – będzie wstyd. Mniejszy lub większy…
Pękła prezerwatywa – lepiej, żeby pękło lustro.
Swędzi nos – będzie pijaństwo.
Swędzi dupa – mydło upadło…



Stefan siedząc do późna w pracy zaczął…

Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy, kiedy to codziennie były nowe panienki, narkotyki. Postanowił po 20 latach nie palenia marihuany w końcu zapalić, przypomnieć sobie wspaniałe dobre czasy. Odwiedził dzielnicę, na której mieszkał za młodu, i sprawdził czy diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem jeszcze dobrze prosperuje.
– Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś…
– Stefan, kope lat…
– Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze 20 lat nie paliłem, a chciałbym przypomnieć sobie jak to jest…
– Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem… musisz ten towar palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu.

[quads id=”2″]
– Dobra stary niech tak będzie – odparł Stefan i pożegnawszy się pomknął szybciorem do domu.
Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź, dzieciaki tak samo, więc postanowił zamknąć się w kibelku. Usiadł na sedesie wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się… otwiera oczy, patrzy ciemno. Wypuszcza dym – jasno.
– Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało – pomyślał zdumiony Stefan.
Po szybkim namyśleniu, drugiego macha pociągnął. Otwiera oczy, ciemno… wypuszcza – jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie zaszkodzi. Zaciąga się – ciemno, wypuszcza dym – jasno. W tym momencie piekielnie silne walenie do drzwi kibelka….
– Stefan co Ty tam robisz? – krzyczy strasznie wkurzona żona.
Stefan wszystko wrzucił do sedesu i spuścił wodę i poddenerwowany odpowiada:
– Golę się kochanie!
– Stefan, trzy dni?


ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »