Siedzi facet w barze i widzi, że przy sąsiednim…

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Siedzi facet w barze i widzi, że przy sąsiednim stoliku siedzi samotna, bardzo piękna i s*ksowna kobieta.
    – Ale laska – myśli facet. – Podejdę do niej i zagadam… Ale co jej powiem? Zaraz coś wymyślę. Tylko żebym się nie zbłaźnił! Nie… nie podejdę do niej. Jestem taki nieśmiały… Ale ona taka piękna! Muszę ją poznać! Powiem, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia… Eee, na pewno mnie wyśmieje… To może postawię jej drinka i rozmowa sama się jakoś potoczy?… Eee, akurat! Taka laska nie zwróci uwagi na takiego szaraka jak ja… Ale to moja wielka szansa, muszę ją wykorzystać! Gdybym tylko wiedział jak zacząć…
    W tym momencie kobieta wstaje od stolika i znika za drzwiami.
    – Uff, no to mam problem z głowy. Nie muszę się już męczyć i kombinować co jej powiem.
    Po chwili kobieta wraca i znów siada przy swym stoliku.
    – Wróciła! To znak, że jesteśmy sobie przeznaczeni! Zagadam do niej, nie ma się czego bać… Żebym tylko wymyślił coś mądrego… No, stary, bierz się w garść i ruszaj!
    Facet wreszcie wstaje, podchodzi do stolika przy którym siedzi obiekt jego marzeń i pyta:
    – Srałaś?

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

Nauczyciel podczas wykładu dla studentów…

Nauczyciel podczas wykładu dla studentów miał przypięty do marynarki bezprzewodowy mikrofon. Po paru minutach poszedł do toalety. Po powrocie mówi:
– Czy stęskniliście się za mną?
– Nie, proszę pana, pana mikrofon był cały czas włączony.



Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie…

Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
– Czy wie pan kto to jest student?
– No nie – odpowiada egzaminowany.
– To ja panu powiem. To jest takie gówno pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
– A czy pan profesor wie, kto to jest profesor??
– No nie.
– To ja panu powiem. To jest takie gówno, które jakoś ale z trudem dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć.



Wrócił mąż z wędkowania…

Wrócił mąż z wędkowania i mówi do żony:
– Ty wiesz, nawet nie sądziłem, że mam takich skąpych kolegów! Jak jechaliśmy nad rzekę, to się dogadaliśmy, że ten, który złowi pierwszą rybę, stawia wódkę, a drugi – zakąskę. Siedzimy, patrzę a Michała spławik poszedł pod wodę. A on nic! U Mariusza też – jak szarpnęło, to aż się wędka zgięła. A ten siedzi i jakby nic nie widział…
– No, a ty miałeś branie?
– Nie ma głupich! Ja nawet przynęty nie zakładałem…



Do pokoju wchodzi strasznie…

Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia.
– O rany, sir, co się panu stało? – pyta Jan.
– Dostałem w twarz od barona Stefana.
– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku!
– Miał. Łopatę.
– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.

ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »