Kawał Dnia: Ksiądz I Rabin Mieli Zderzenie Czołowe.

  • Ładowanie...
  • Przewijaj obrazki palcem w lewo

    Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył – masakra. Samochodów właściwie nie ma… Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz – parę siniaków.

    Patrzą na siebie, na samochody – niedowierzanie…
    Rabin mówi do księdza:
    – To niemożliwe, że żyjemy.
    – No właśnie – to musi być znak od Szefa.

    – Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili.
    – Tak, koniec waśni między religiami – decyduje ksiądz.
    Rabin (wyciąga piersiówkę):

    – Napijmy się, żeby to uczcić.
    Ksiądz wziął butelkę, pociągnął parę łyków i oddal rabinowi. Rabin nie napiwszy się zakręcił butelkę i schował.
    – A ty?
    – A ja poczekam, aż przyjedzie policja!

  • Ładowanie...

Losowe Dowcipy:

W pewnej rodzince był taki zwyczaj…

W pewnej rodzince był taki zwyczaj, że rodzice co dwa, trzy dni wyjeżdżali do znajomych na noc, więc jedyny syn miał całą chatę wolną przez cały wieczór i noc.
Więc skwapliwie z tego korzystał sprowadzając sobie swoją dziewczynę i razem „figlowali” korzystając z nieobecności starszych.
Aż pewnego pięknego dnia znajomych nie było w domu i rodzice z kwitkiem wrócili z powrotem. W domu przyłapali młodych (jak ktoś to ładnie ujął) „in flagranti”.
Chłopak przyłapany na „gorącym” uczynku pomyślał sobie:
– O, cholera, mam za niedługo maturę, miałem dostać samochód, uważali mnie za takiego porządnego, a tu co? A trudno.
Dziewczyna sobie myśli:
– Aj, miało być fajnie, miał mnie przedstawić rodzicom, miało być miło, kolacja itp., a tu mnie tak poznali.
Ojciec sobie myśli:
– Moja krew! Dobrze synku, dobrze, całkiem niezła dupcia!
A serce matki:
– Jak ta zdzira nogi trzyma! Przecież mu niewygodnie!

  

Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie…

Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
– Czy wie pan kto to jest student?
– No nie – odpowiada egzaminowany.
– To ja panu powiem. To jest takie gówno pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
– A czy pan profesor wie, kto to jest profesor??
– No nie.
– To ja panu powiem. To jest takie gówno, które jakoś ale z trudem dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć.

ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »